Leszczynianie ponownie mieli ogromne problemy ze skutecznością. Pierwszą bramkę zdobyli dopiero w ósmej minucie gry. W tym czasie miejscowi, aż pięciokrotnie pokonali bramkarza Realu Astromalu. Optymizmu na twarzach gości nie było również w końcówe pierwszego rozdania. Co prawda ostatnie słowo należało do Kacpra Szocika, jednak wynik do przerwy brzmiał 17:8.
Scenariusz o spektakularnym odrabianiu strat i zwycięstwie leszczynian w samej końcówce spotkania tym razem możemy włożyć między bajki. Gospodarze praktycznie z każdą akcją powiększali swoje prowadzenie przez co po 60 minutach gry obie ekipy dzieliła różnica 14 bramek. - Cieszę się, że wszyscy zawodnicy zagrali na równym poziomie. To sprawiło, że nie było różnicy czy na parkiecie przebywali zawodnicy wchodzący z ławki czy gracze z pierwszej sidemki - powiedział tuż po sobotnim spotkaniu szkoleniowiec KPR Ostrovii Maciej Nowakowski.
W zupełnie innych humorach Arenę Ostrów opuszczali goście z Leszna. - Popełniliśmy mnóstwo niewymuszonych błędów. Jeżeli mamy coś zaplanowane, a my nie chwytamy piłki albo ją gubimy to trudno myśleć o pozytywnym wyniku - tłumaczył tuż po spotkaniu trener Realu Astromalu Leszno Maciej Wierucki.
Pełne wypowiedzi obu szkoleniowców oraz rozmowę z Mateuszem Płaczkiem poniższym materiale przygotowanym przez telewizję TVML.
fot. fan page MKS Realu Astromalu Leszno na Facebooku