W sobotnie spotkanie bardzo dobrze weszli gospodarze, a dokładniej Szymon Milczyński. To właśnie dzięki podkoszowemu leszczynianie prowadzili 5:0. W lepszych humorach pierwszą partię kończyli jednak goście z Dolnego Śląska. Podopieczni Tomasza Niedbalskiego po 10 minutach prowadzili bowiem 26:23. W drugim rozdaniu nieco więcej argumentów zaprezentowali gospodarze, którzy dzięki serii 15:3 wyszli na sześciopunktowe prowadzenie. Ostatecznie do szatni obie ekipy schodziły do szatni przy prowadzeniu miejscowych 46:39.
Z reguły lepiej radząca sobie po przerwie ekipa z Leszna tym razem jednak została w szatni, a na parkiecie oglądaliśmy popis WKK. Goście za sprawą błędów leszczynian oraz wysokiej skuteczności przed decydującą odsłoną wypracowali sobie 7 "oczek" przewagi zwyciężając w trzecim rozdaniu 32:18. Nadzieje miejscowych nieco odżyły na początku czwartej odsłony. Parkiet z powodu przekroczenia limitu fauli opuścić musiał lider wrocławian Piotr Niedźwiedzki. Swojego podkoszowego skutecznie zastąpili jednak gracze obwodowi, którzy z dystansu dziurawili kosz biało-czerwonych. W szczególności leszczynianom we znaki dawał się Jakub Koelner, który w całym spotkaniu trafił czterokrotnie trafił zza łuku.
Ostatecznie miejscowi musieli uznać wyższość wrocławskiego WKK przegrywając przed własną publicznością 83:92.
Punkty dla Timeout Polonii zdobywali: Stanferd Sanny 22, Hubert Pabian 17, Szymon Milczyński 15, Kamil Chanas 10, Nikodem Sirijatowicz 8, Filip Pruefer 6, Radosław Trubacz 3, Jakub Krawczyk 2.
Timeout Polonia 1912 Leszno 83:92 WKK Wrocław (23:26, 23:13, 18:32, 19:21)
fot. fan page Polonii Leszno na facebooku